Budapest powolutku budził się ze snu. Nad miastem wiatr gnał nisko zawieszone chmury. Chodnikiem, chwiejnym krokiem, szedł oficer, z kobietą lekkich obyczajów uczepioną jego ramienia. Sprzedawcy gazet otwierali swoje trafiki, a kilka wyleniałych szczurów obrabiało zdechłego gołębia.
Staruszek, który szedł chodnikiem w stronę Dworca Centralnego, robił wrażenie starego komiwojażera, który rusza w swoją trasę, aby zarobić kilka koron. Ubrany był w stary wojskowy płaszcz, czym zapewne nie wzbudzał zaufania, na głowie miał bliżej nieokreślone nakrycie. W rękach niósł stary podróżny sakwojaż oraz tekturową walizkę, obciągniętą ceratą, którą dla pewności przewiązał woskowanym sznurkiem.
Staruszek co chwila przystawał, kład na chodniku swoje tobołki, regulował oddech, zmieniał ułożenie pakunków i podejmował dalej swój marsz.
Kolejny postój wypadł mu przy słupie z ogłoszeniami. Wiatr targał, na poły rozerwanym plakatem , który reklamował RMAW, uśmiechnięty Heinz-Werner Grüner celował w czytającego palcem, a napis głosił a ty już bierzesz udział w Rajdzie? Drugi plakat tej samej reklamy był okraszony napisem czy to ty będziesz bronił honoru Monarchii w RMAW?
“Monarchia”-mruknął staruszek i poczuł ukłucie w klatce piersiowej.
“Zwała!”- jęknął w duchu, ale kiedy objawy domniemanego zawału zakończyły się na ukłuciu, mruknął tylko “Nostalgia”
Ujął swe torby i podreptał dalej w stronę dworca.
Gdyby ktoś spytał biletowego, ten z całą pewnością swego ważnego urzędu, stwierdził by że podróżny miała bilet do Wiednia. Tragarzowi, którym staruszek nie dał zarobić, stwierdzili by że miał na pewno bilet do Krakowa, albo innej zabiedzonej mieściny Galicji i Lodomerii.
Dworcowy szpicel, z całą powagą, po wnikliwej obserwacji staruszka, postawił by pensję swoje siostrzeńca, tez szpicla dworcowego, że staruszek z pewnością udaje się do Pardubic. lub innej małej mieściny Czech lub Moraw, Śląska nie, według niego staruszek wyglądał za ubogo.
Staruszek wsiadł do wagonu klasy III, usiadł na twardej ławce tuż przy oknie. Z wielkim trudem ułożył walizkę na półce. Ze swojego staromodnego sakwojaża wyciągnął kanapkę zwiniętą w papier, a ze starej menażki wojskowej nalał sobie kawy i głośno siorbnął. Pozwolił sobie na ten luksus, w przedziale był sam.
Pociąg delikatnie ruszył. Za oknami przesuwała się panorama Drugiej Stolicy. Po chwili krajobraz zaczął się zmieniać, zabudowa stawała się rzadsza, pojawiało się coraz więcej zabudowań tak charakterystycznych dla węgierskiej wsi.
Staruszek jeszcze raz głośno siorbnął kawę, niedojedzoną kanapkę pieczołowicie zwinął w papier i schował do kieszenie w płaszczu.
Nasunął bliżej nieokreślone nakrycie na oczy. Płynny ruch pociągu kołysał głową staruszka, która opadła na pierś i po chwili było słychać miarowy oddech staruszka,
Za oknami, pędzącego pociągu, zmieniał się krajobraz.
Budapest Keleti
-
Barò Emeryt
- Reakcje:
- Posty: 3628
- Rejestracja: 9 lata temu
- Lokalizacja: dom spokojnej starości Puszta
-
Kto to?
Ordery
Landstreitkräfte
emeryt