Trudno żeby kamienica się rozpadła, ot tak.
Szany dobra ziemskie Heinz-Werner Grüner
- Heinz-Werner Grüner
- Reakcje:
- Posty: 7958
- Rejestracja: 4 lata temu
- Lokalizacja: ...
-
Kto to?
Landstreitkräfte
- Michał F. Lubomirski-Lisewicz
- Reakcje:
- Posty: 753
- Rejestracja: 4 lata temu
- Lokalizacja: Białowieża
-
Kto to?
Heinz-Werner Grüner pisze: ↑3 lata temuWarszawa, dnia 7 stycznia 2022r.(1922r.)
Akt Nadania Ziemskich Dóbr
Ja, Heinz-Werner Grüner, obywatel austro-węgierski, przekazuje własność do dóbr ziemskich Szany, zlokalizowanych w Monarchii Austro-Węgierskiej, Jego Królewskiej Mości z nadania Michałowi V (z urodzenia Michałowi Franciszkowi Lubomirskiemu-Lisewiczowi).
Podpisano,
Do majątku w Szanach przyszedł telegram:
O co tu chodzi STOP Jak z tego korzystać STOP Co to za ustrojstwo STOP Panie pocztmistrzu STOP Proszę przekazać wiadomość STOP Będę niedługo STOP Henryk sługa starosty Lubomirskiego.
Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz
Stolnik podlaski
Rector Universitatis Cracoviensis
Regimentarz wojsk litewskich
- Heinz-Werner Grüner
- Reakcje:
- Posty: 7958
- Rejestracja: 4 lata temu
- Lokalizacja: ...
-
Kto to?
Landstreitkräfte
- Michał F. Lubomirski-Lisewicz
- Reakcje:
- Posty: 753
- Rejestracja: 4 lata temu
- Lokalizacja: Białowieża
-
Kto to?
Koło południa dnia 18 sierpnia do majątku przyjechał posłaniec. Gdy dotarł do gospodarstwa i odnalazł pana Hagymę, przywitał się i rzekł:
— Przybywam w imieniu nowego właściciela… czy też… dzierżawcy… pana starosty Michała Lubomirskiego. Chciałbym oznajmić, panie Gospodarzu, że jegomość w najbliższym czasie ma przyjechać i objąć wreszcie majątek. Tak… dużo czasu już upłynęło. Czy mógłbym obejrzeć majątek? Przywiozłem tu ze sobą pewne rzeczy… Tutaj jest jest mój list akredytacyjny od Pana Michała… proszę zobaczyć… Tutaj list od Pana Michała dla Szanownego Pana… Proszę bardzo… A tutaj… litewski miodek pitny… i jeszcze jeden gąsiorek miodu… proszę bardzo, to dla Państwa Gospodarzy… Mam tu jeszcze taką skrzynię, ale to do gabinetu zaniesiemy… Mam nadzieję, że będzie się nam dobrze współpracowało! Ha! Interesujący jest ten wasz telegraf! Chyba wszystko doszło jak należy? Właśnie… Co u Freiherr Grünera?
Pan Hagyma przyjął z wdzięcznością dar i chwilę porozmawiał z przybyszem, następnie oprowadził go po majątku, potem zaś po zaniesieniu rzeczy, zaprowadził do pałacyku, gdzie wyznaczony został dla niego pokoik.
Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz
Stolnik podlaski
Rector Universitatis Cracoviensis
Regimentarz wojsk litewskich
- Heinz-Werner Grüner
- Reakcje:
- Posty: 7958
- Rejestracja: 4 lata temu
- Lokalizacja: ...
-
Kto to?
Landstreitkräfte
Pan Hagyma dziwnym trafem akurat był w Szanach (normalnie prowadzi biuro oberhaupta w Stadt Edelweiss ), pozwolił wiec sobie oprowadzić posłańca JKW Michała, będącego w dobrych relacjach z Grünerem.
-Co u Herr Heinza? A wszystko w należytym porządku. Co prawda chodzi on często “w góry” (czyt. realioza edelwajska), ale niestety czasem trzeba. Okres to dla niego dość ciężki, ale ma też wspaniałych współpracowników, którzy go wspierają i zastępują jeśli trzeba.
A co u Jego Wysokości Michała? Wreszcie zamierza zawitać do Monarchii? Na długo przyjedzie?
- Michał F. Lubomirski-Lisewicz
- Reakcje:
- Posty: 753
- Rejestracja: 4 lata temu
- Lokalizacja: Białowieża
-
Kto to?
Pan Hagyma istotnie nie wyglądał na wiejskiego gospodarza, czego się pan Henryk spodziewał przybywając tutaj, co szybko zostało wyjaśnione, gdy ten dowiedział się o funkcji, jaką dawny gospodarz tutejszy obecnie pełni. Dało się wyczuć pewną tęsknotę w głosie, gdy po zwiedzaniu majątku pan Zoltan jął opowiadać różnorakie historie o tym miejscu, jak i opowiadać o różnych miejscach tutaj. Jego, jak się okazało — niespodziewana, obecność w Szanach jak się wydaje jest także przejawem tej tęsknoty do ziemi, gdzie przez lata się mieszkało i pracowało. Były gospodarz jednak nie wydawał się niezadowolony zmianą lokalizacji i pracy, co więcej: żywo opowiadał o tym, co dzieje się w tamtym kraju położonym wśród gór, co dodatkowo zainteresowało pana Henryka. Ten uświadomił sobie także, że Kraj Szarotki nie jest stąd znów tak daleko.
Prosił przekazać Freiherr Grünerowi pozdrowienia, także od pana Michała i życzyć wszystkiego dobrego. Zapytany o pana Michała, stwierdził, że lato daje się we znaki wraz z realiozą bądź jak kto woli: odpływaniem ze świata wirtualnego do realnego (swoją drogą: czyż wychodzenie w góry nie jest piękniejsze niż mówienie o v-chorobie? ). Ale to oczywiście dobre i normalne. Co do zaś przybycia do Monarchii odrzekł:
— Wiecie… ma za niedługo przyjechać, ale kto go tam wie? A i obowiązki go w Warszawie trzymają. Siedzi tak w Warszawie i się męczy za tym biurkiem. Tyle dobrego, że jako hetman się trochę porusza po polu. A prawdę mówiąc — tu ściszył głos — on chyba znów aż tak wiele nie robi… ale z tego co wiem chętnie by wyjechał ze stolicy choć na chwilę i liczę — tu spojrzał na rosnące nieopodal drzewa — że za niedługo przyjedzie tu odpocząć.
Tak rozmawiali sobie siedząc to w altanie ogrodowej, to znów na podwórzu na progu stodoły, gdy nagle zbliżył się do nich mężczyzna z wyglądu przypominający pana Zoltana, lecz nieco młodszy, który zawołał:
— Zoltan! Wszędzie cię szukałem!
Ten odrzekł:
— Patrz ino, Lajosz, toć to posłaniec nowego házigazdy.
Henryk się przywitał z Lajoszem.
Ten zaś powiedział do Zoltana:
— Czyli on jednak istnieje!
— Przeciem mówił, że kiedyś przyjedzie!
Jak się okazuje, Lajosz to młodszy brat Zoltana, zajmujący się wciąż tym gospodarstwem.
Zaraz dało się słyszeć wołanie gospodyni na obiad, toteż bracia Hagymowie, jak i Henryk szybko wstali i pospieszyli, bo wołanie się wzmogło.
— Już idziem, Zsófia! Już biegniem! — zawołał Lajosz.