Kurort Abbazia
Powietrza i ciszy nie brak. (…) Park, bardzo piękny i bardzo obszerny, przypomina ogrody w Monte Carlo, ale ładniejszy od nich, bo cienisty i bardziej zarosły. Schodzi on do samego morza. Tu i ówdzie budynki, altany, kawiarnie bardzo eleganckie, ale pełne miejsc zacisznych. (…) Myślę, że zabije Meran, bo ma wszystko; góry, powietrze, jest bardzo zasłonięta, a do tego posiada morze i jego zdrowe powiewy.
Sienkiewicz o Abbazii
Robi się coraz cieplej, kurz ulic dokucza nam wszystkim coraz bardziej, a myśli większości urzędników uciekają znad lakierowanych biurek zawalonych papierami ku zamorskim, szczęśliwym krainom... Na szczęście z kraju nie trzeba nigdzie wyjeżdżać - mamy w Monarchii kilka wspaniałych kurortów i uzdrowisk o międzynarodowym znaczeniu, choć tylko jedno jedyne z nich znajduje się nad morzem. I to właśnie w Trójjedynym Królestwie!
Macie Państwo bez liku powodów, aby odwiedzić Abbazię. Mimo tego dla wygody c. k. opinii publicznej wymienimy najważniejsze.
Powiedzcie Państwo tylko, czy jest w całej Monarchii jeszcze choć jedno miasto, które wita nas taką zielenią zaraz po opuszczeniu dusznego pociągu? Tłukliśmy się w nim ze stolicy około dwunastu godzin (a ze Lwowa nawet dobę), ale gwarantuję, że uśmiechniemy się, kiedy tylko zejdziemy na peron!
Opuściwszy stację kolejową - urokliwą, ale zawsze tłoczną - powinniśmy zadbać o zakwaterowanie. Abacja jest na szczęście niezwykle popularnym miejscem, więc znajdzie tu coś dla siebie i wybredna elegantka z Budy, i robotnik peszteński. Przy braku wolnych miejsc w środku sezonu z całą pewnością przygarną nas chętnie okoliczne wsie lub niedalekie miasteczko Lovrana, o przepięknej średniowiecznej zabudowie.
Najważniejszym kryterium wyboru pensjonatu powinna być dla Państwa bliskość kąpieliska. Nie ma tu co prawda piaszczystych plaż, ale woda w Abacji nie ma sobie równych i nawet najbardziej oporni na pewno zechcą do niej zejść!
Kiedy już pozbędziemy się bagażu, możemy ruszyć na spacer. Możliwych tras jest oczywiście wiele, a już sama przechadzka promenadą powinna nam dostarczyć wielu miłych wrażeń.
Leniwych podwiozą liczne dorożki oraz tramwaje, których obsługa jest o wiele milsza niż w Wiedniu.
Choć oczywiście stolicą c. k. marynarki pozostaje Pula, to amatorzy cywilnych łodzi z pewnością docenią Kvarnerski Zaljev.
Wielbiciele zieleni odnajdą się w miejscowych parkach i pod pergolami, pięknie utrzymanymi i obfitującymi w tropikalne rośliny.
Odważniejszym poleca się mniej uczęszczane i dziksze szlaki, których tutaj pełno, zwłaszcza gdy zdecydujemy wypuścić się poza miasto. Czy wolą Państwo zdobyć którąś z gór (a nie brak ich w okolicy), czy podpatrywać rybaków przy pracy, czy chwytać Księżyc na wędkę, czy też przejść się po lesie rzekomymi śladami rumuńskiej królowej Carmen Sylvi (lub zobaczyć z daleka miejsca spotkań austro-węgierskich monarchów z ich koronowanymi kolegami z innych krajów) - każda z tych opcji wchodzi w grę, a miejscowi przewodnicy chętnie częstują niesamowitą mieszaniną faktów i bajek, których nie znajdą Państwo w żadnym bedekerze.
Całości dopełnia świetna baza gastronomiczna - osobiście sprawdzałem dziś losowo czternaście straganów z rybą pieczoną, smażoną i wędzoną i nie potrafiłbym rozstrzygnąć, która mi najbardziej smakowała.
Czekamy na Państwa z kieliszeczkiem travaricy w ręku.