Po roku czasu konwój pod trójkolorową banderą znów zbliżył się wieczorem do brzegów austro-węgierskiej Dalmacji. Na nowych rekrutach i na tych starszych, ale nie mających dotąd okazji zapuścić się ma te wody, widok rozświetlonych latarniami ulicznymi portów zrobił wielkie wrażenie.
Moritz von Oranien-Nassau pisze: ↑3 lata temuPo roku czasu konwój pod trójkolorową banderą znów zbliżył się wieczorem do brzegów austro-węgierskiej Dalmacji. Na nowych rekrutach i na tych starszych, ale nie mających dotąd okazji zapuścić się ma te wody, widok rozświetlonych latarniami ulicznymi portów zrobił wielkie wrażenie.
A cóż to za nowy statek zmierza w kierunku portu- dziwowali się mieszkańcy. Nie widzieli dawno tak bogato zdobionego, ale jednocześnie niezbyt wielkiego. Nie jeden zastanawiał się co też taki konwój wiezie. Co tym razem będzie można zakupić w doborowej cenie, a co sprzedać nowo przybyłym…
P.S. Czy tylko mi nie wyświetla się grafika w podpisie Szanownego?
Herb zniknął po awarii miejsca przechowywania.
Przeparadowawszy przed Dalmatczykami (zastanawiałem się czy właściwa forma to Dalmatyńczycy ale to nie brzmi dobrze)konwój posuwał się dalej w kierunku celu -Triestu. Wiatr nie był za pomyślny więc byle kuter wyprzedzał masywne żaglowce. Nikt się jednak tym nie przyjmował. Załogi wykonywały po prostu swoje obowiązki
Nie brzmi dobrze, ale tak jest poprawnie. 
https://dobryslownik.pl/slowo/Dalmaty%C5%84czyk/148621/
Co do żaglowców… To mieszkańcy Dalmacji, szczególnie ci najmłodsi, śledzili leniwie poruszajce się giganty z wypiekami na twarzy…
I ja tam byłem, dobrą rakiję piłem.
Zdrowie Kapitana tego konwoju!
Zdrowie Dumy Węgier!
Zdrowie Dalmatyńczyków!
živjeli
Daar ga je!
