Moritz von Oranien-Nassau pisze: ↑4 lata temuCo moich biednych kilku rotryjskich majtków jest winnych?
Nic, nic mój Przyjacielu. Proszę o wybaczenie.
Moritz von Oranien-Nassau pisze: ↑4 lata temuCo moich biednych kilku rotryjskich majtków jest winnych?
Nic, nic mój Przyjacielu. Proszę o wybaczenie.
emeryt
Borys von Targersdorf pisze: ↑4 lata temuTak, moi drodzy italiofobia, była jedna z dziwactw barona, którą on sam traktował jako swoją prywatną krucjatę
Miałem to rano wstawić ale jakoś się nie zebrałem.
Zielono-biało-czerwoną.
Panie Baronie, tak dla jasności ja się tylko bawię z panem w tej pańskiej piaskownicy. I lekko droczę. Osobiście nie mam nic do Pana, Włochów, Węgrów itd.
Też go lubię. Może nie jakoś przesadnie, ale doceniam kunszt.
Zostawcie już tych biednych Włochów w spokoju, niech dalej zamiatają ulice Wiednia i Budapesztu...
(Zdanie nie miało podtekstów rasistowskich, a wszelkie osoby urażone proszę o uznanie tego za głupi żart)
Kiedy konwój wpływał do portu zwróciły się na niego wszystkie oczy. Oto bowiem obok stojących przy nabrzeżu stalowych bestii sunęły wdzięcznie drewniane, starodawne żaglowce. Z otwartych furt działowych wyszczerzały się lufy 3- i 6-funtówek. Wzrok, szczególnie tej piękniejszej części triesteńczyków przyciągały galowe mundury piechoty morskiej i oficerów przystrojone akselbantami szarfami i piórami. Także marynarze starali się nie ustępować kolegom. Koszule wyprano w miarę możliwości w morskiej wodzie, pasy i buty wyszorowano na błysk.
Pierwsi Na lądzie stanęli mariniers pod których ochrona i przy gęstniejącym tłumie gapiów odbywał się rozładunek. Owoce rozeszły się jak świeże bułeczki, alkohol z racji ceny zszedł trochę wolniej, ale nie było problemów z jego sprzedażą. Przez zbitą ciżbę ludzi natomiast nie mogli przebić się przedstawiciele kontrahentów którzy mieli odebrać drewno. Tuż za nimi zjawiła się także policja portowa która ku uciesze załogi i przedstawicieli handlowych utworzyła korytarz którym wytransportowano ciężkie bele do ciężarówek i dalej do pociągów.
Oficerowie kazali załogom zostawić rzeczy na statku, rozdali część wypłat oraz zastrzegli że druga cześć czekać będzie na statku i puścili ludzi w miasto.
Freiherr Moritz von Oranien-Nassau,