Re: Majątek Ziemski Grambach
A to chyba nic nowego.
A to chyba nic nowego.
Oj to mnie zabolało..
Herr Potocki. Jest Szanowny Pan bardzo młody, dlatego tłumaczyłem to Szanownemu Panu na discordzie wczoraj. Jeśli jest to dla Pana niezrozumiałe to zapraszam już poza dostępem wszystkich i wyjaśnię o co nam chodzi... Nie ma sensu rozwlekać tego na forum publicznym.
Michał Jerzy Potocki pisze: ↑4 lata temuOj to mnie zabolało..
Oj, wiem
Dorożka z młodym Hrychowiczem najechała o wczesnym jeszcze, chłodnym a mglistym poranku. Przystanęła w miejscu, z którego pałac ojcowski widać już było bardzo dobrze - tam też pan Hubert wysiadł, dał fiakrowi czerwońca wprost z Rzeczypospolitej, po czym przyjąwszy swoją walizkę oraz podróżną torbę ruszył dalej pieszo, chcąc zdeczka dłużej nacieszyć oko nie tylko bardzo porządnie i bardzo gustownie wzniesionymi zabudowaniami ale i urokiem tutejszej zieloności - i tej dzikiej, i tej mądrze zagospodarowanej.
A szedł z oczami szkilstymi, bo go frasunek trapił że nie sprawił nigdy ojcu tej przyjemności odwiedzenia go w tej rezydencji.
- Wszystko marność... - rzekł do siebie, poglądając na jedno ze starszych drzew u drogi, pod którym leżała świeżo widać złamana gałąź.
Leutnant Heinz-Werner Grüner czekał na herr Hrychowicza już od samego rana, szczera więc była jego radość gdy ujrzał zajeżdżający do obejścia powóz.
-Witam serdecznie, Drogi Gościu! Po minie widzę, że Szanowny Pan tutaj pierwszy raz. Ja byłem kiedyś w okolicy, ale tak by całkowicie zwiedzać to nie miałem okazji ani przyjemności. Pozwoli Pan, komandorze, że wyręczymy się w oprowadzaniu i skorzystamy z pomocy major domusa? - Zapytał spokojnie leutnant, widząc, że obraz ziemii i zabudowań, choć nieznany dla gościa, to jednak przypominający ojca, sprawia niemały trud w myśleniu.
Gruner wskazał ręką gdzie mają się udać, poprosił by krótko pan Szablarczyk opowiedział mu o podróży, po czym gdy zbliżali się do pałacu wezwał służbę by zajęła się gościem. Liczył na to, że gdy tylko herr Hrychowicz się odświeży będzie mógł mu pokazać całą majętność ojcowską...
Podróż? Ach, prędko minęła, sam nie wiem kiedy. Ten dymiący zaprzęg mechaniczny, co mnie wiódł od granicy - jakiż prędki! Ale i na statku - choć nie z waszych - jakby twardy sen bez śnienia. I tak bywa. Ach, czyli to nie nasz ojciec na owym konterfekcie? Nie poznałem zrazu, to przez te szkła na oczach... Ależ dajmy pokój konterfektom. Proszę mi coś o nim opowiedzieć. Przeklinam sam siebie żem go nie odwiedzał, a zawżdy z dala oglądał. Ja, syn! Mówcież, mówcie... bo mnie, nieobytego, słuchać wam pewnikiem hadko...
Słuchaj młody panie Hrychowicz, ja powiem krótko, pański śp. Ojciec to był wielki wojownik!!! Nie tylko w Rzeczpospolitej, gdzie wojowałem pod imć panem śp. hetmanem, ale i tu w Monarchii.
Jak szef sztabu dał na czele c.k armii odpór podłym koziocenzura niewiernym i w grzechu się nurzającym wetytom sułtańskim, czy jakoś tak. O jak ich sułtanek był mizernie zniesmaczony na taki opór. Ale kij mu po jego sułtańskich plecach.
Jak będziesz się Pan manewrom naszej armii przyglądał, to zobacz tam swego śp. Ojca.
A gdybyś się Pan, miał zamiar korzenie nad Dunajem zapuścić to masz we mnie przyjaciela, na pamięć swego śp. Ojca.
-Ja znałem grafa na pewno słabiej od Szlachetnego Barona, ale to co mi się udało to i moje w pamięci zostało. Człowiek z niego był nad wyraz honorowy i uczciwy. Nasze drogi spotykały się raczej na stopie służbowej, czy to w K.u.K. Armee czy podczas rajdów samochodowych, których przecież nadal jest liderem! Kilka godzin przegadaliśmy o mechanice pojazdowej, o taktyce w rajdach, ale i wojskowej... Ach... Niby same służbowe sprawy, ale mówca i opowiadacz był z niego całkiem żwawy...
Heinz-Werner Grüner pisze: ↑4 lata temuKilka godzin przegadaliśmy o mechanice pojazdowej, o taktyce w rajdach, ale i wojskowej...
To raczej Pan, drogi Przyjacielu @Heinz-Werner Grüner znał Go lepiej. Ja mam tylko w archiwum, kilka oficjalnych listów.