Re: Port lotniczy Salzburg
Ciekawe czy te "helikoptery" teraz też będą mogły latać.
Ciekawe czy te "helikoptery" teraz też będą mogły latać.
Jakie helikoptery? Helikoptery nie istnieją.
A, nie. Okazuje się, że w Danii coś 13 lat temu robili.
A no i rzecz jasna Leonardo da Vinci coś projektował.
Michał F. Lubomirski-Lisewicz pisze: ↑4 lata temuJakie helikoptery? Helikoptery nie istnieją.
A, nie. Okazuje się, że w Danii coś 13 lat temu robili.
A no i rzecz jasna Leonardo da Vinci coś projektował.
Szanowny Panie Michale, był u nas niedawno taki jegomość co latał samolotami... To takie żarciki.
Heinz-Werner Grüner pisze: ↑4 lata temuMichał F. Lubomirski-Lisewicz pisze: ↑4 lata temuJakie helikoptery? Helikoptery nie istnieją.
A, nie. Okazuje się, że w Danii coś 13 lat temu robili.
A no i rzecz jasna Leonardo da Vinci coś projektował.Szanowny Panie Michale, był u nas niedawno taki jegomość co latał samolotami... To takie żarciki.
Ja wiem i pamiętam.
Zabrzmiałem zbyt poważnie?
No powaga Szanownemu Panu z ust nie schodzi.
Uhuhu... No cóż.
Obwieszczenie Portu Lotniczego Salzburg
Drodzy sponsorzy, przyjaciele, współpracownicy, pracownicy, klienci,
Lotnisko niedługo zostanie otworzone na nowo dla pasażerów a także dla zwiedzających. Nasza flota powiększyła się o nowe samoloty które niedługo zostaną zaprezentowane. Dotychczasowe maszyny zostały sprawdzone oraz naprawione.
Wszystkim życzymy miłego dnia i wieczoru.
Pozdrawiamy.
ZAŁACZNIK
Naprawa jednej z maszyn
Ze snu wybił Natalię silny wstrząs wywołany zetknięciem się kół awionetki z betonową płytą lotniska w Salzburgu. Otworzyła oczy oszołomiona. Ujrzała Heinza w lotniczym stroju za sterami. Doszła do siebie, zdjęła wierzchnie ubranie, na którym pozostał zapach jej perfum I rzuciła je niedbale z powrotem na fotel obok. Przeciągnęła się, murcząc jak kotka. Odpięła swój pas i przecisnęła się na tył samolotu, gdzie zauważyła torbę tworzysza. Po dłuższych poszukiwaniach, którym towarzyszył łoskot przewracanego na lewo i prawo balastu, ruszyła z powrotem do fotela.
– Nie wiem, komu powierzyłeś mój bagaż, drogi Heinz… - zaczęła, wracając na swoje miejsce. - … ale najwidoczniej zorientował się kim jestem i uznał, że więcej zarobi na sprzedaży moich ciuchów z Domu Mody niż na pracy jako bagażowy na jakimś lotnisku na dreamlandzkim zadupiu. – powiedziała i choć nie zaśmiała się, jej ton nie był aż tak surowy, jak można by było przypuszczać. – Wygląda na to, że będę musiała wymienić garderobe na austro-węgierską. – dodała. – jedziemy do hotelu? Czy nocujemy tutaj? – zapytała już nieco pogodniejsza.
Serdecznie Panią witam
Tak sobie tylko pozwolę zauważyć że z Salzburga nie daleko na Morawy do Lednic.