Franz Joseph von Habsburg pisze: ↑4 lata temuPod tą cyfrą działa wiele pięknych, godnych i dobrych inicjatyw.
A nawet jednostek administracyjnych naszej Monarchii i nie mówię tu tylko o Trójjedynym Królestwie
Franz Joseph von Habsburg pisze: ↑4 lata temuPod tą cyfrą działa wiele pięknych, godnych i dobrych inicjatyw.
A nawet jednostek administracyjnych naszej Monarchii i nie mówię tu tylko o Trójjedynym Królestwie
emeryt
Heinz-Werner choć nie do końca wiedział jak ma się zachować, wszak drzwi do Wiener Club były pewnie droższe od całej kamienicy, gdzie on wynajmował małą facjatkę, to jednak spróbował. Spróbował zapukać...
Znany wszystkim w klubie Słowak z Pozsony zapytał:
-Czego?
Na to leutnant odziany jeno w słynne w latach 20-tych, męskie "oxford bagsy" czyli spodnie garniturowe o obszernych nogawkach, to jednak z niezbyt prestiżowej pracowni krawieckiej gdzieś na obrzeżach Hutteldorf, odrzekł:
-Można?
W tak zwany między czasie bystre oko młodego wiedeńskiego badacza dostrzegło i przeprowadziło analizę mody austriackiej.
Wśród kobiet dekadencka elegancja, sukno bogato zdobione błyskotkami, mocne makijaże i cygaretki w rękach królowały w popularnych klubach, takich jak Wiener Club. Z tymże ten klub był specyficzny, tutaj koniaka można było wypić w szczególnie ścisłym gronie, do którego aspirował Grüner.
Panowie w całym ówczesnym mikroświecie nosili "oxford bagsy". Co ciekawe, przez starsze pokolenia uważane były za… przejaw zniewieściałości. Dla kontrastu moda wieczorowa lat 20. również w męskim wydaniu zwracała się wyraźnie w kierunku eleganckiej klasyki. Dlatego wybierając strój na imprezę w klimacie drugiej dekady XX wieku, można postawić albo na wełniany garnitur z kamizelką, białą koszulą i krawatem w ukośne paski, albo na inspirowany Jego Cesarsko-Królewską Wyskokością Franciszkiem Józefem II, set z czarnym frakiem, muchą i smokingową koszulą. Obydwie wersje perfekcyjnie wpiszą się w klimat!
-A z kim żem się w rozmowę wdał? - Słowak nie odpuszczał.
-Leutnant armii Cesarza i Króla w jednej osobie, samego Franciszka Leopolda kompan. Wpuść, że bracie. - skłamał Heinz-Werner - licząc na to, że mówienie niecałej prawdy pomoże.
-Lass mich einen blick darauf werfen... - usłyszał Grüner w oddali.
Głos charakterystyczny, głos Jego Wysokosci z Cesarzem i Królem w tle, sam on Franciszek Józef, przez niektórych zwany "Drugim", przez niektórych "Wielkim" odrzekł: ... @Franz Joseph von Habsburg podejmiesz się WCKW dysputy z porucznikiem w "oxford bagsach"?
-Avec plaisir, cher lieutenant! - powitał go kordialnie. - Proszę wejść, pańską szablą zajmie się służba... o, pardon, pan po cywilnemu? Nie dowidzę ostatnio. Ich sehe, dass Sie sehr weite Hose haben! Das ist aber der letzte Schrei der Mode! Pan, słyszałem, dość niedawno bawi we Wiedniu? Słyszałem, że zajął się Pan sportem? To fascynująca dziedzina, choć jako samotnik preferuję w niej przede wszystkim żeglarstwo.
Widząc, że gość jest nieco zdezorientowany, postanowił wprowadzić go: - Proszę się nie krępować, właśnie mamy tu gości znad Wełtawy, którzy odmawiają gry w cokolwiek, co nie jest mariaszem! Niestety, niemal nikt z nas tej gry nie poznał w takim stopniu, żeby wypaść choć trochę awantażownie, zapraszam do nas!
Dodał w końcu najważniejsze pytanie: - Czego się pan szanowny napije?
Grüner z reguły nieśmiały jegomość i tym razem jakoś bez przekonania stąpał do przodu.
-Serdecznie dziękuję Wasza Wysokość. Tak, tak spodnie, moda, taka... -zarumienił się. Tak, sportem też, choć ja i badaczem, geografem trochę się zajmuję. - Kontynuował przybysz.
W Wiedniu od niedawna, to prawda, dosłownie czwarty tydzień mija. W mariasz to z kolei ja nie lubię, wolę coś w ruchu fizycznym. Ostatnio to w atletykę poszedłem. Wie Wasza Wysokość, biegi, skoki, rzuty. Polecam, a żeglować to tak z konieczności, w podróży zamorskiej, a i owszem. Może kiedyś uda się zabrać nam razem.
Leutnant nie był obyty w języku arystokracji cesarsko-królewskiej, ale starał się jak umiał dotrzymać tonu. Na pytanie o napój, jakby się ożywił.
- Napić? Z Waszą Wysokością? Ależ owszem, nie omieszkam... Nie śmiem nic sugerować. Zdam się na gust Waszej Wysokości...
— Aber sicher!
I tak siedzieli dwoje pany razem, Jego Wysokość zwany
I nowy per "przyjaciel", robiąc to, trza przyznać, w sposób cwany.
I tak piją morawskie wino, butelkę jedną, później dwie.
I śmieją się do rozpuku, nie znając umiaru, aż któryś fest czknie.
I znów się śmieją, czkają i anegdoty opowiadają,
I znów po stołach we "Wiedeńskim Klubie " pawie wypuszczają.
I finał znowuż z tej wspólnej zabawy, hulanki jest taki,
Nie pij tyle kompanie-bracie, my żem ludzie nie warchlaki.
Nie wiedząć dlaczego Grüner nagle zaczął śpiewać "siedemnastozgłoskowcem", usłyszawszy żwawy utwór muzyczny dochodzący gdzieś z sali obok...
Polecam wypić po męsku dwa głębsze i puścić sobie na słuchawkach czy tam jak kto lubi, gdy kobieta, własna, nie sąsiada, zaśnie...
A gdy na domiar złego nostalgia dalej przytłacza, nie przechylaj drugiego równie głębokiego, tylko od razu wysłuchaj...
A później...
Nie, nie pij więcej...
Idź spać
Damen und Herren, właśnie przywiozłem świeżą dostawę świeżych konopi natańskich, otrzymałem też niepodległościowy bimber z Baridasu. Czy ktoś reflektuje? A przy tym pochwalę się, że w końcu dorwałem książkę "Pod berłem Habsburgów", bo aż mi wstyd, że jej nigdy nie czytałem, mam jeszcze do przeczytania z lekka albumową pozycję "Rakousko-uherská monarchie", oryginalnie po węgiersku, ja mam szczęśliwie egzemplarz czeski .