Maksymilian Rudolf Habsburg pisze: ↑5 lata temu[ A wredne sugestie o tym, jakbym chciał palić takie relikwie, są z gruntu nieprawdopodobne.
Wredne? A troska w moim głosie?
Maksymilian Rudolf Habsburg pisze: ↑5 lata temu[ A wredne sugestie o tym, jakbym chciał palić takie relikwie, są z gruntu nieprawdopodobne.
Wredne? A troska w moim głosie?
emeryt
Wydyma usteczka.
Nie słyszę jej.
Damen und Herren,
Niestety dotyka nas czasem tzw. "real" - proponuję zatem wyciągnąć zeń coś dobrego i podzielić się uwagami na temat książek związanych, choćby luźno, z Monarchią - mogą być historyczne, może być beletrystyka, może być reportaż, może być cokolwiek. Myślę, że tematy te nas ciekawią, a sam pomysł pojawił się, kiedy zamówiłem w końcu "Marsz Radetzky'ego" Josepha Rotha - książkę ponoć wyjątkowo nudną, acz dla miłośników Austro-Węgier dość klasyczną.
Oczywiście pierwszą moją książką były "Przygody Dobrego Wojaka Szwejka podczas wojny światowej", czeski oryginał był też moim pierwszym zakupem po realowej emigracji do Pragi. Książkę przeczytałem kilkakrotnie - raz w wersji uważanej za klasyczną, w przekładzie Hulki-Laskowskiego, a innym razem w przekładzie Antoniego Kroha. To drugie wydanie, choć mniej klasyczne, znalazłem zdecydowanie przyjemniejszym, bo zawierało jakże cenne przypisy, dość dobrze dokumentujące opisywany czas.
Dodam, że czeski oryginał, co trudno odczuć w polskim przekładzie, jest pisany literackim czeskim, ale już wiele postaci mówi czeskim potocznym, najczęściej praskim (na ile moja znajomość języka pozwala mi ocenić), co dla mnie, chcącego nabywać biegłość w czeszczyźnie, było konfundujące niczym węgierski huzar zapewniający o swej trzeźwości.
Jest to zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek, jest wybitnie antywojenna, ma w sobie ten rodzaj humoru, który ciężko znaleźć nawet w dzisiejszych Czechach. Jest do tego bardzo ludzka - jest to jedna z niewielu pozycji zachęcających nas do identyfikacji z człowiekiem bardzo zwykłym, w gruncie rzeczy dość nudnym i nieciekawym. Przyznam, że ta bardzo czesko-drobnomieszczańska apoteoza przeciętności początkowo mnie zachwycała, dziś raczej odrzuca, choć Szwejka czytuję i wspominam nadal.
No i jest to, czegóż by nie powiedzieć, główna księga szwejkizmu.
Ciekawią mnie odczucia innych na temat tej książki, a także i innych książek osadzonych choćby w Monarchii.
Moje odczucia związane z lekturą Haška są dość, hmmm... niejednoznaczne. Z jednej strony, imponowały mi spokój i dobroduszność głównego bohatera, zdolność wyjścia z niemal każdej opresji. W dużej mierze wynikało to jednak z jego naiwności niźli przebłysku geniuszu. Dodatkowo, trzeba zdać sobie sprawę z tego (tutaj jest moja czysto subiektywna ocena), że Szwejk tak właściwie nie jest postacią pierwszoplanową powieśli, ile raczej figurą retoryczną mającą ukazać absurdy funkcjonowania zmilitaryzowanej, wielonarodowej i zbiurokratyzowanej Monarchii czasów Wielkiej Wojny. Coś takiego jak Forrest Gump będący jedynie narzędziem do ukazania przemian w Stanach Zjednoczonych w drugiej połowie XX wieku (proszę wybaczyć realową aluzję).
I właśnie ukazanie owych absurdów w tak wielkiej mnogości i zróżnicowaniu, podkreślanej hiperbolizacją postaci pobocznych (szczególnie Balouna, który zwykł zjadać wszystko co da się przetworzyć, w gargantuicznych ilościach), może nie być przystępna dla każdego. Niemniej, nie można przejść obok tej książki obojętnie, każdy powinien ją znać w mniejszym bądź większym stopniu.
Мирослав Барбарез
Ja lubię Szwejka jako komedia. Natomiast autora niecierpie.
Andrew von Habsburg, Herzog von Hohenberg
Regent Monarchii Austro-Węgier
To jest moje prywatne stanowisko, ja bym nie wycofywał.
Andrew von Habsburg, Herzog von Hohenberg
Regent Monarchii Austro-Węgier
Wolę raczej opowiadania Haška, niż samego Szwejka, ale styl zawsze mi się bardzo podobał.
Mierzę się od dosyć dawna z Musilem, ale jest niezwykle rozwlekły i robię to na duże raty
Borys von Targersdorf pisze: ↑5 lata temuCzytam książkę prof. Wereszyckiego Pod berłem Habsburgów polecam.
O, kolejna książka, którą muszę zamówić. Czytałem ją, kiedy leżałem w szpitalu, to było w czasach walki o uznanie Austro-Węgier, pamiętam z jaką werwą dorwałem wówczas komputer w szpitalnej bibliotece, czytając, co władca Solardii napisał przez ten tydzień na liście dyskusyjnej FPM .
Swoją drogą, Wereszycki popełnił też "Historię Austrii", którą też gdzieś mam (niestety, nie w - tfu, real! - warszawskim mieszkaniu, ale to się być może niebawem zmieni). No, był też Felczak z jego "Historią Węgier", pisaną jednakowoż w bardzo smutnych czasach, co dość mocno widać, choć przyznam, że cenię (wzorem swych nauczycieli historii prawa) marksistowskie podejście do historii - opisywania jej raczej jako procesy niż jako wydarzenia.
Miroslav Barbarez pisze: ↑5 lata temuMoje odczucia związane z lekturą Haška są dość, hmmm... niejednoznaczne. Z jednej strony, imponowały mi spokój i dobroduszność głównego bohatera, zdolność wyjścia z niemal każdej opresji. W dużej mierze wynikało to jednak z jego naiwności niźli przebłysku geniuszu. Dodatkowo, trzeba zdać sobie sprawę z tego (tutaj jest moja czysto subiektywna ocena), że Szwejk tak właściwie nie jest postacią pierwszoplanową powieśli, ile raczej figurą retoryczną mającą ukazać absurdy funkcjonowania zmilitaryzowanej, wielonarodowej i zbiurokratyzowanej Monarchii czasów Wielkiej Wojny. Coś takiego jak Forrest Gump będący jedynie narzędziem do ukazania przemian w Stanach Zjednoczonych w drugiej połowie XX wieku (proszę wybaczyć realową aluzję).
To chyba dość ciekawe spostrzeżenie - rzadko się pojawia, ale wydaje mi się bardzo trafne.
Maksymilian Rudolf Habsburg pisze: ↑5 lata temuWolę raczej opowiadania Haška, niż samego Szwejka, ale styl zawsze mi się bardzo podobał.
Mierzę się od dosyć dawna z Musilem, ale jest niezwykle rozwlekły i robię to na duże raty
Za opowiadania się zabrałem jakiś czas temu, też zostały w galicyjskim domostwie u rodziny. Musil pozostaje, wstyd przyznać, nietknięty, a wypadałoby. Roth niebawem przyjdzie, będę miał dużo czasu, by się nim nudzi... delektować; a póki co zabijam czas "Idiotą" Dostojewskiego.
EDIT: Zaraz, Musil to jest ten od wychowanka Törlessa? Hm, chyba widziałem film; bardzo lubię takie kino, niestety jestem dość osamotniony w tym poglądzie.