Re: Czynszówka leutnanta Grünera
Z góry dziękuję, ale j/w mam już swoje plany.
Z góry dziękuję, ale j/w mam już swoje plany.
Hmm.. Czy wiem dlaczego został Pan zaproszony? To tego nie wiem. Wiem dlaczego Ja.
Heinz-Werner Grüner pisze: ↑4 lata temuOwszem. To będzie akurat ciekawe wydarzenie. A jakie doznania.
P.S. Ja mam lepszy bilet VIP. Zapraszam ze mną.
Hah. Nie jestem pewien. Oczywiście co do pańskiego "lepszego biletu". bo zabawa na pewno będzie przednia.
Szkoda, a liczyłem, że z Pańską pomocą uda mi się w końcu znaleźć jakąś niewiastę.
Michał Jerzy Potocki pisze: ↑4 lata temuHmm.. Czy wiem dlaczego został Pan zaproszony? To tego nie wiem. Wiem dlaczego Ja.
Ja wiem dlaczego ja, Pan wie dlaczego Pan. Czyż byśmy obaj wiedzieli to czego ne wie nikt?
Heinz-Werner Grüner pisze: ↑4 lata temuSzkoda, a liczyłem, że z Pańską pomocą uda mi się w końcu znaleźć jakąś niewiastę.
Michał Jerzy Potocki pisze: ↑4 lata temuHmm.. Czy wiem dlaczego został Pan zaproszony? To tego nie wiem. Wiem dlaczego Ja.
Ja wiem dlaczego ja, Pan wie dlaczego Pan. Czyż byśmy obaj wiedzieli to czego ne wie nikt?
Ciekawe.
Panie @Heinz-Werner Grüner a powie mi Pan czemu Pan?
Będzie to najkrótsza odpowiedź w moim wykonaniu. Nie.
Och. Panie... Zostawiasz wszystko moim domysłom. A bujną i wielką mam wyobraźnie.
No cóż trudno.
PS. Jeszcze się spotkamy..
Heinz-Werner Grüner posprzątał wyjątkowo dokładnie swoją czynszówkę. Spakował najpotrzebniejsze rzeczy do kartonów. Rozejrzał się i westchnął. Spędził w tym mieszkaniu kilka ładnych miesięcy, gdzie wpadło w odwiedziny kilku gości. Nie był oczywiście dumny z tej garsoniery, ale jednak przywiązał się do tego miejsca, wszak leutnant to człowiek nadwyraz sentymentalny...
Kilka chwil minęło zanim spakował wszystkie pudła, ledwo wmiejściły się do "służbowego-rajdowego" Puch AlpenwagenXII. Jeszcze raz wszedł do mieszkania i choć się z nim nie rozstawał na zawsze, to jednak wzruszył się... Przenosił się do Szan, na Nizinę Węgierską, gdzie teraz będzie spędzał większość wolnego czasu. Te olbrzymie połacie ziemskie teraz będą pod jego kontrolą... To napawało go optymizmem, że może w końcu znajdzie drugą połówkę, osiądzie na dłużej w jednym miejscu, co z jego duszą podróżnika jest wręcz niewykonalne...
Leutnant wiedział, że i tak będzie często bywał we Wiedniu choćby i dlatego, że został delegatem w Reichsracie...Z tego to właśnie tytułu nabył specjalnie oprawiony egzemplarz nowej wersji Ugody... (realnie aż musiałem sobie to wydrukować, żeby mieć cały czas pod ręką )
Powiedział sam do siebie, w myślach, -Do widzenia!. Chwilę później mknął już w kierunku Győr...
Te same kartony, ten sam zapał. Grüner powrócił do czynszówki przy Linzer Strasse. Chwała wszystkim świętym, że była cały czas wynajęta. O dziwo też, żadna rura nie zalała garsoniery, nic nie spłonęło w między czasie. Wrócił na stare śmiecie. Stąd ma przecież “rzut beretem” na Weststadion, ale i do Laibach blisko. Tam teraz przebywać będzie częściej. Szykuje się comiesięczny “maraton” rajdowy. Ach, a może i na północ zawita, czy to do Barona Moritza, czy też dalej na wschód do Lembergu… Kto wie, może teraz przekornie znajdzie więcej czasu na zwiedzanie.
Witam w Wiedniu