Królewskie Towarzystwo Geograficzne

[Heinz-Werner Grüner]

-"Kawa?..A tak poproszę. - Wydukał Grüner, po czym zaczął potakiwać niczym dzięcioł uderzający dziobem w pień drzewa - "Bez cukru, jeśli można." - dodał po chwili..
Po chwili kurtuazyjnych rozmów Heinz-Werner nabrał większej pewności siebie, wszak baron von Targersdorf był jego poplecznikiem. Wtem nadeszła sekretarka z pachnącą, świeżą kawą(poprzednia chyba ostygła :) ).
Swoim zwyczajem Grüner chwycił filiżankę z gorącym napojem, delikatnie przechylił by nie oparzyć ust i lekko zachłeptał, zapewne niechcący. Później rozmową nawiązał do pochodzenia kawy. Jął ją wychwalać choć w duszy smakowała mu raczej średnio. Próbował zgadnąć z jakiego kraju została sprowadzona. Nie zgadł...
-"Baronie, wracając do meritum naszego spotkania. By wyprawa była w pełni wykorzystana i zabezpieczona proponowałbym aby wraz z ze mną, jak to Wasza Ekscelencja nazwał organizatorem ekspedycji popłynęli" - wtedy gość von Targersdorfa wyciągnął ze swojej torby, sporych rozmiarów kajet. Otworzył na zapisanej chaotycznie stronie i pokazał.

To takie "pitu pitu" o potrzebach... A w zasadzie w sobotę chciałbym wypłynąć z portu w Poli, pewnie w godzinach rannych. Chętnych do tego czasu żaglowiec zabierze (dajcie mi tylko ten żaglowiec :) )
Jak rozumiem płyniemy razem, baronie?

[Emeryt]

Baron przebiegł wzrokiem stronę arkuszu, zapisanego równym i starannym pismem, sam będąc człowiekiem wychowanym w obozie wojskowym, zawsze zazdrościł ludziom nauki ich ładnego pisma.
-Szanowny Panie to da się zrobić, może Pan rekrutować na terenie Królestwa ekipę badawczą, co do środka transportu będę nalegał na okręt wojenny, a bez zgodny JW @Andrew von Habsburg nic nie zrobimy, musimy się o audiencję wystarać....a tak płyniemy razem, dołączę w ostatniej chwili, a sprzęt, tak jest w magazynach na Obudzie, jak się Pan na mnie powoła wszystko co Pan zechce zostanie wydane i przetransportowane do Puli, a i proszę nie używać w mojej obecności włoską brzmiących nazw, jestem uczulony :twisted:
-Dobrze na czym to stanęliśmy.....okręt, sprzęt, lekarze, zapasy....tak, to wszystko jest...okręt, okręt....dobrze, jutro udamy się do JW Regenta, z rana. Niech się Pan dobrze wyśpi, jutro będzie pracowity dzień.....a kawa, kawa jest z Pustkowi, lekko radioaktywna, trochę niesmaczna ale za to świeci w nocy

[Emeryt]

Na @Heinz-Werner Grüner ur czekała wiadomość, skreślona brzydkim pismem Barona.

Szanowny Kolego, dziś wieczorem do portu w Puli, wpłynie żaglowiec pod nazwą Manassas, jest to żaglowiec na którym sześć lat temu przybyłem do Monarchii. Kapitan i załoga są do Pan dyspozycji.

[Andrew von Habsburg]

Panowie
Dostanie do dyspozycji krążownik i dwa niszczyciele.
Jeżeli w ekspedycji będzie brał udział Cesarz Franciszek Józef II, do waszej dyspozycji będzie jego pancernik HMS "Habsburg"

[Emeryt]

Wasza Wysokość
zapewne szybkość marszowa, brak mi terminologii morskiej, będzie różna. Zatem wyprawa z jednostkami wojennymi, może spotkać się na miejscu.

[Heinz-Werner Grüner]

Panowie
Dostanie do dyspozycji krążownik i dwa niszczyciele.
Jeżeli w ekspedycji będzie brał udział Cesarz Franciszek Józef II, do waszej dyspozycji będzie jego pancernik HMS "Habsburg"

WCKW zabezpieczenie jak byśmy na wojnę się wybierali, ale kto wie co nas może spotkać po drodze.
Najmocniej dziękuję za wsparcie wyprawy.

Szanowny Kolego, dziś wieczorem do portu w Puli, wpłynie żaglowiec pod nazwą Manassas, jest to żaglowiec na którym sześć lat temu przybyłem do Monarchii. Kapitan i załoga są do Pan dyspozycji.

Bardzo dziękuję WE za udostępnienie żaglowca. Będzie na pewno przydatną jednostką.

A teraz wybaczcie Panowie, za niecałe dwie godziny mam pociąg do Puli, czas się zbierać. Moje uszanowanie i do zobaczenia w porcie lub na morzu. Obowiązki wzywają.

[Emeryt]

A teraz wybaczcie Panowie, za niecałe dwie godziny mam pociąg do Puli,

Jak Pan będzie już na miejscu, to proszę się rozglądać za transportem z Budapesztu, jest to sprzęt jaki udało mi się skompletować.

[Heinz-Werner Grüner]

Dostałem już tą informację od sekretarki Waszej Ekscelencji, tej takiej powabnej i kształtnej, ten tego... No, ale teraz już na pewno pędzę, bo pociąg za mną nie poczeka...

[Heinz-Werner Grüner]

Brodaty mężczyzna, wcześniej tego, że był już widziany w KTG wcześniej, wszedł do budynku z naturalną nieśmiałością. Rozejrzał się. Nie zauważył wiekszych zmian. Ta sama kobieta, sekretarka siedziała na tym samym krześle, w tym samym miejscu. Minęły zaledwie dwa miesiące, a Grunerowi wydawało się, że minęły lata świetlne od jego ostatniej wizyty. Teraz wkraczał do budynku jako człek bardziej znamienity niż w rzeczywistości był. W owym czasie był nikim, nieznanym pasjonatem ze smykałką badacza. Nadal czuł w sobie tą "świeżość" kogoś znikąd, który trafił tu jak jakiś karierowicz. To go onieśmielało. Mógł jednak liczyć na wsparcie swojego mentora z KTG. Palatyn Królestwa Węgier, dostojny jegomość z równie obfitą brodą, pomagał mu jak tylko umiał, by Heinz-Werner poczuł, że to co robi ma sens.
Byli umówieni na spotkanie już jakiś czas temu, ale potwierdzenie, że to dziś przyniósł Isztvan, najwierniejszy sługa barona. Grüner rzucił więc wszystko i przybył do Budapesztu, by misja na Ziemi Franciszka Józefa mogła być przeanalizowana i dalej kontynuowana.
Gdy Grüner stał tak w zadumie, wtem jego oczom ukazała się postura pana Borysa...
-Witam Szanownego.... - nie dokończył. Von Targersdorf ruchem ręki przerwał mu, po czym sam zaczął mówić...

[Emeryt]

-Mój drogi Heinz-zerknął na ubranego w mundur porucznika Grüner-Prosżę o wybaczenie, witam panie poruczniku, no i jak , wrześnie, trzeba nam pomyśleć o naszych ludziach w .....no w......Isztvan!!! Isztvan!!! Jak się nazywa nasza osada na dalekiej Północy.
-Pan Baron pyta o osadę gdzie odmroził sobie palce?
-Właśnie o to pytam mój drogi Isztvanie
-Havichtsberch panie baronie, co się tłumaczy na.....
-Dziękuję, chodźmy do mojego gabinetu poruczniku, ten hultaj zgadałby nas na śmierć. na czym to ja stanąłem? tak nasi ludzie w Havichtsberch, coś musimy postanowić.