k. u. k. Yachtgeschwader

[Moritz von Oranien-Nassau]

No to czekamy jeszcze na pana Barona. Jakieś wieści o nim? Rozejrzyjmy się może tymczasem po statku, bo jeszcze chyba tu nie byłeś.-uśmiechnął się kapitan pinasy i wskazał na zejściówkę.

[Heinz-Werner Grüner]

Podejrzewam, że Duma Węgier po prostu chce zaliczyć "wejście smoka".

[Moritz von Oranien-Nassau]

To czekamy czy ruszamy i dajemy baronowi zadanie dogonienia nas na "Dinarze"?

[Heinz-Werner Grüner]

To czekamy czy ruszamy i dajemy baronowi zadanie dogonienia nas na "Dinarze"?

Poczekajmy może jeszcze dzisiaj?

[Moritz von Oranien-Nassau]

To podnosimy żagle, czy nie?

[Heinz-Werner Grüner]

To podnosimy żagle, czy nie?

Oczywiscie! Pański ojciec już czeka na nas z niecierpliwością w Neue Kurland!

[Moritz von Oranien-Nassau]

-Wciągnąć banderę!- zakrzyknął Orański. Chłopiec okrętowy pobiegł pod pokład i po kilku minutach wynurzył się niosąc dwa złożone w kostkę płaty płótna które podał kolejno adelbostom z których jeden stał przy grotmaszcie, a drugi na rufie przy flagsztoku na rufie. Obaj oficerowie z namaszczeniem rozłożyli proporzec i banderę i zaczepili je o flaglinki.
Kapitan uniósł dłoń i na ten znak rozległy się bosmańskie piszczałki a zgrupowana na pokładzie załoga stanęła na baczność. Oficerowie salutowali przez cały czas gdy flagi sunęły w górę. Po zakończonej ceremonii marynarze natychmiast wspięli się na reje i po chwili "Złoty Lew" sunął już po falach Adriatyku.
-Wypalić z działa!- rozkazał Maurycy i po chwili rozległ się huk. Tak pinasa żegnała się na jakiś czas z portem w Trieście
-No, mam nadzieję że się wkrótce przyzwyczaisz do skrzypienia okrętu. Zabawa jest przednia szczególnie jak próbujesz zasnąć-uśmuechnął się dowódca do porucznika Grünera

[Heinz-Werner Grüner]

Jak ja uwielbiam te pojęcia "marynarskie"... Szkoda, że do końca nie wiem o co chodzi.

Tymczasem...
Płyńmy!

[Moritz von Oranien-Nassau]

"Lew" biegł przez morskie fale pod nową banderą równo i prędko trasą doskonale znaną załodze. Ritter wykorzystując że nareszcie nie musi się nigdzie spieszyć podziwiał widoczny na horyzoncie brzeg i rozmawiał swobodnie ze swoimi oficerami i marynarzami. Z pierwszym oficerem i swoim adiutantem odbył nawet pojedynki szermiercze które stały się rozrywką dla załogi i okazją do zakładów.

[Louis Lacroix]

Mości Panowie, Drogie Panie! Wszyscy członkowie k. u. k. Yachtgeschwader!

Minęło już dobrych kilkanaście miesięcy od naszych ostatnich morskich wojaży. Z uwagi na sprzyjające warunki pogodowe oraz biorąc pod uwagę znakomitą organizację zeszłorocznych aktywności klubu, za co składam serdeczne podziękowania między innymi Panu @Moritz von Oranien-Nassau oraz innym członkom klubu, pragnę zaproponować rozpoczęcie ogólnej dyskusji nad tegoroczną edycją rejsu!

Ps. Ze swojej strony pragnę zapewnić, iż zabezpieczyłem na poczet przyszłego wyjazdu stosowną ilość lokalnego, Triesteńskiego wina