Pewna Sprawa
Witam ponownie.
Około miesiąc temu przybyłem pierwszy raz do Monarchi Austro-Węgierskiej, dostałem obywatelstwo i chwilę spędziłem w waszym pięknym kraju.
Pięknym nie tylko przez historię, kulturę, krajobrazy ale również i nawet przede wsystkim przez ludzi go tworzących. Właśnie przez ludzi.
Mój drugi raz był niedawno od dołączenia ale nie wyróżnił sie za bardzo od zwykłej wycieczki z zwiedzaniem.
Jednak kiedy po raz trzeci do was przyjechałem, zauroczyłem sie w pewnej miłej osóbce. Julii Tracz, która to w cieniu wszystkiego była i żyła sobie spokojnie. Poznaliśmy się, dużo rozmawialiśmy, spotykaliśmy. Namówiłem ją oby przyjechała do mojej ojczyzny Polski, do RON. Zgodziła się.
jednak zanim wyjechaliśmy doszło do pewnej rzeczy która zaważyła na dalszej naszej znajomości. Zanim jednak okazała się ona widoczna i jawna dla mnie to, zdązyłem wyjechać. Jakiś czas potem Julia przyjechała do RON po drodze będąc napadniętą przez opryszków i bandytów. Na szczęście i normalnie niemożliwe by to było i nie prawdopodobne ale akurat byłem w tedy na patrolu w okolicy i gdy tylko usłyszeliśmy krzyki i głosy ruszyliśmy z pomocą. Praktycznie nie mogłem uwierzyć kogo uratowałem.
Dalsza jej droga przebiegła pomyślni i dojechała do Krakowa bezpiecznie i bez przeszkód.
Spędziła w nim czas, otrzymała obywatelstwo i kamienicę z działką w Krakowie.
Po skończonych obowiązkach otrzymując wolne udałem sie w odwiedziny, potem obiado-kolacja i spacer, teatr, przejażdżka. Czas upływał błogo.
Jednak służba nie drużba i musiałem wrócić do garnizonu.
Potem dostałem awans, nabrałem doświadczenia.
Nadszedł czas sejmu. Jeszcze zanim wjechałem na swym koniu do Warszawy, znalazłem sie w Krakowie.
Ukłoniłem się Julii, dałem prezent, pożegnałem i odjechałem na sejm.
Wszystko przebiegało pomyślnie jednak dostałęm penej nocy list właśnie od Julii. Niewiem właściwie czemu mi tego co tam napisała, nie powiedziała po przybyciu do RON, ani pożniej kiedy ją odwiedzalem. Zaskoczony treścią listu nie byłem dalej w stanie usiedzieć na miejscu i wyjechałem z Warszawy do Krakowa na 4 dni. Prawda którą odkryłem można tu powiedzić że była bolesna i zaskakująca, niespodziewałem się tego, nie przewidziałem.
Julia Tracz była w stanie błogosławionym.
Rzecz ta dla każdego pewnie innego szlachcica czy możnowładcy była by niedowierzeniem, kłamstwem, i intrygą.
Świadom tego co sie stało piszę do was panowie bracia albowiem Jako Polski szlachcic i polski podoficer chcę was o tym poinformować a także
Zaprosić na mój ślub.
szczegóły jeszcze wyślę, na pewno chciałbym aby odbył się on chuczny i był w Stylu Rotryjskim.