Słońce skłaniało się ku horyzontowi, gdy do Austro-Węgier wjechała zdobna karoca, której drzwiczki malowane w polskie orły i litewską pogoń zaskrzypiały lekko przy otwarciu. Wysiadł z niej podstarzały, przyprószony siwizną i nieco zgarbiony jegomość, który podpierał się - lecz, jak twierdził, tylko przez wzgląd na dżentelmeńską etykietę - drewnianą laską, zwieńczoną dużym rubinowym oczkiem. Nienagannie skrojony garnitur przylegał do ciała, zaś biała koszula, zakończona była kołnierzykiem typu tab collar.
Witam serdecznie mieszkańców Monarchii Austro-Węgierskiej. Przybywam do Waszych malowniczych krain w roli ambasadora Rzeczpospolitej Obojga Narodów, taką bowiem funkcję powierzył mi Król Jegomość swym dzisiejszym dekretem. Cieszę się, że po długiej przerwie znów mogę piastować stanowisko ambasadora, tym razem w zaprzyjaźnionej Monarchii, mikronacji szczególnie przeze mnie podziwianej. Wierzę, że dzięki temu jeszcze dogłębniej będę mógł poznać specyfikę tego państwa, mieszkańców oraz klimat, jaki tutaj panuje. Przede wszystkim mam jednak nadzieję, że godnie będę reprezentować Rzplitą oraz że nasza współpraca będzie układać się jak najbardziej pomyślnie.