- Faktotum - powtórzył - musiałem aż sięgnąć po słownik edelweisski, by dowiedzieć się czym się właściwie stałem! - opowiadał.
- A te Maulwurfy - kontynuował - gdy to zobaczyłem, były już na statku.
Dalej ciągnął wątek podróży na lotnisko - ja to sobie prawie całe zelówki starłem, a Szanowna tego wierzchowca skąd właściwie wytrzasnęła? - zaśmiał się pytając, po czym dodał - i gdzie on właściwie teraz jest?
Wchodząc do samolotu, jedną ręką przytrzymywał swój kapelusz. Gdy wiatr nieco silniej dmuchnął, nie umknęło jego uwadze jakie figle spłatał Frau Augentrost. Uśmiechnął się lekko i niezauważenie pokiwał głową z uznaniem.
Wchodząc na pokład, który raczej nie grzeszył przestronnością, Joachim wskazał miejsce, które może zająć towarzyszka podróży. Ułożył bagaże w jakimś - wydawać by się mogło - bezpiecznym miejscu.
- Ile żeś tego zabrała Frau Augentrost? - zapytał siłując się z jedną walizką. Dalej przysiadł się obok, a na kolanach położył torbę z fantami zakupionymi w GRACIE.
- Patrz co mam! - i kolejno wyciągał fanty, jakie udało mu się zdobyć. W tym czasie samolot rozpędzał się na przykrótkawym pasie startowym i w końcu wzbił się w powietrze…