Podmioty prawa międzynarodowego

JCKW Franz Joseph von Habsburg
Awatar użytkownika
Reakcje:
Posty: 783
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Hofburgpalast, Wien, Niederösterreich

Kto to?

Ordery

Kriegsmarine

Nieprzeczytany post autor: Franz Joseph von Habsburg »

Jego Cesarska i Królewska Mość był łaskaw poprosić mnie o wykład z - jak to ujął - podstaw politologii. Ponieważ po uściśleniu okazało się, że chodzi raczej o sprawy podmiotów prawa międzynarodowego, tak nazwałem ten wykład. Postaram się scharakteryzować sprawę podmiotowości, czyli:

  1. zdolność prawną, to jest zdolność do posiadania praw i obowiązków międzynarodowych,

  2. zdolność do czynności prawych, to jest zdolność do nabywania praw i zaciągania zobowiązań międzynarodowych poprzez własne działanie.

W praktyce oznacza to możliwość wiązania się umowami międzynarodowymi z innymi podmiotami prawa międzynarodowego.

Na Pollinie istnieje jeden, główny rodzaj podmiotu prawa międzynarodowego, to jest państwa. Podmiotowość posiadają także organizacje międzynarodowe, niemniej po upadku OPM trudno wymienić taką, która mogłaby spełniać ten warunek. W praktyce świata realnego taką podmiotowość mają także narody i, pod pewnymi warunkami, partyzanci i strony walczące, i u nas niekiedy to występuje - jako naród mieli pewną podmiotowość Wandejczycy, kiedy chcieli oddzielić się od Sarmacji, jest też kilka innych przykładów.

Głównym problemem podmiotowości państw zajęła się w świecie realnym konwencja z Montevideo z 1933 r.; w mikroświecie też się na nią powołujemy, dostosowując do naszych potrzeb. Państwo musi zatem spełniać łącznie następujące elementy (pozwalam sobie skopiować z innego mojego posta, wraz z objaśnieniami):

  1. stała ludność - tutaj: mieszkańcy i obywatele zarejestrowani w państwie

  2. suwerenna władza - tutaj: władza, która sprawuje rządy nad określonym terytorium,

  3. określone terytorium (wielkość państwa nie wpływa na jego podmiotowość) oddzielone od innych granicą - tutaj: witryny internetowe i fora; ale też niekiedy miejsce na mapie,

  4. zdolność wchodzenia w stosunki międzynarodowe - tutaj: zwykle chodzi o uznanie międzynarodowe; ale nie tylko: chodzi też o rzeczywistą chęć i zdolność bycia podmiotem prawa międzynarodowego

Z uwagi na doświadczenia austro-węgierskie i innych państw skłaniałbym się ku twierdzeniu, że tymczasowe niespełnianie powyższych kryteriów nie jest przesłanką do natychmiastowej utraty podmiotowości. Jeżeli jednak ma to miejsce w sposób trwały, to wówczas rzeczywiście jak najbardziej możemy mówić o jej ustaniu.

Pierwszy punkt jest dość jasny - państwo wirtualne to społeczność, bez niej zwyczajnie nie istnieje. Kiedyś uważano, że musi mieć minimum 3 obywateli, dziś trudno znaleźć taką granicę - po prostu wycofuje się uznanie dla państw, które zamiast społeczności mają klony, jak np. w przypadku Al-Rajn.

Drugi punkt - w świecie realnym znów są dwie teorie na temat suwerennej władzy. W myśl doktryny Tobara nie można uznawać rządu, który siłą przejął władzę w państwie; w myśl doktryny Estrady stosunki dyplomatyczne należy utrzymywać z każdym, tak długo, jak to możliwe. W praktyce nie ma jednego rozwiązania, tym bardziej w mikroświecie, gdzie nigdzie nie zostało to ujęte i wynika tylko ze zwyczaju. Tu panuje zupełna dowolność i można powoływać się na każdą z tych doktryn.

Warto dodać, że dotyczy to też rozmaitych secesji - zarówno uznawanie w zamierzchłych czasach, że Morvan jest niepodległy, jak i uznawanie, że pozostaje częścią Sarmacji, znalazłoby uzasadnienie w zasadach prawa międzynarodowego. To raczej sprawa stanowiska danego kraju, można się powoływać zarówno na zasadę integralności terytorialnej, jak i na zasadę samostanowienia narodów. Już z Gnomią byłoby inaczej, bo też jej podstawy byłyby inne - przy całej mojej ogromnej sympatii dla Wysokogórskiej Republiki Elfidy (ech, piękne czasy!), trudno byłoby bronić tutaj zasady samostanowienia narodów choć pewnie z powodzeniem dałoby się to czynić.

Trzeci punkt - terytorium. To wiąże się w kontekście uznawania państw secesjonistycznych z punktem wcześniejszym. Terytorium stanowią zarówno granice na mapie, jak i strony internetowe oraz fora. W praktyce, jeżeli cała infrastruktura informatyczna jednego państwa znajduje się na terytorium innego jako niekoniecznie wyraźnie wydzielona część (np. tylko w zakładce “Samorządy” czy “Terytoria”), trudno mówić o państwie będącym pełnoprawnym podmiotem prawa międzynarodowego.

Tutaj odsłania się też pewna specyfika prawa międzynarodowego w mikronacjach, której dowodziłem już wcześniej w innym temacie - na przykład wobec Austro-Węgier Natania zachowuje podmiotowość (choć, oczywiście, wg zasad II Statutu Budapeszteńskiego), ale - ponieważ jej forum znajduje się u nas jako jeden z działów - poza Wspólnotą Austro-Węgierską Natania będzie traktowana jako terytorium zależne Austro-Węgier; tak samo jest z omawianym niedawno przykładem Urbino.

Takie rozwiązanie nie do końca jest zgodne z przyjętą w świecie realnym praktyką, ale w naszym świecie chroni te kraje związane różnego rodzaju uniami, które nie mogą lub nie chcą być podmiotami prawa międzynarodowego, to jest uznaje zwierzchnictwo nad danym terytorium “większego” partnera.

Punkt czwarty - zdolność wchodzenia w stosunki prawnomiędzynarodowe. Można rozdzielić go na kilka aspektów:

Pierwszy to przyjęte powszechnie w mikronacjach uznanie międzynarodowe. Najprościej mówiąc - bez uznania nie ma podmiotowości. Kiedyś przyjmowano, że uznanie Dreamlandu, Sarmacji i Scholandii wystarczy, by państwo mogło cieszyć się “powszechnym” uznaniem, choć w rzeczywistości to domniemanie było dość wadliwe - Austro-Węgier nie uznawała (jeszcze podczas swego istnienia) Solardia ani Leblandia i wobec tych państw nie byliśmy nigdy podmiotem prawa międzynarodowego, tak jak one nie były podmiotami wobec nas, choć niekiedy nosiliśmy wzajemnie takie znamiona (np. w FPM). Niekiedy państwa mogą się po prostu nie uznawać i nie czynić z tego żadnych problemów w relacjach multilateralnych; czasem jednak może być tak, jak w przypadku Solardii - ponieważ nie akceptowała ona formy funkcjonowania Austro-Węgier, to wystosowała ultimatum do FPM, a po niewyrzuceniu nas z obrad, sama je opuściła.

Warto dodać, że uznanie innych państw jest jednym z uprawnień każdego państwa. Uznanie może być aktem jednostronnym (jak czynią to Leocja i Sarmacja, publikując listę państw uznawanych, choć uzupełniają je zwykle umową), może być też wyrażone wzajemnie (nie tylko dwustronnie) - zarówno poprzez specjalną umowę międzynarodową o uznaniu i nawiązaniu stosunków dyplomatycznych, jak i w sposób domniemany, przez zawarcie jakiejkolwiek innej umowy międzynarodowej (jeżeli wiążemy się taką umową wzajemnie z innym krajem, to automatycznie uznajemy, że jest to podmiot prawa międzynarodowego; chyba że tylko “przystępujemy” do jakiegoś traktatu i nie wymaga to zgody sygnatariuszy). Przede wszystkim jednak każde państwo może uznać inne państwo na podstawie własnej decyzji.

Drugi to zdolność do wchodzenia w stosunki prawnomiędzynarodowe w ścisłym znaczeniu - państwo musi rzeczywiście deklarować chęć bycia podmiotem prawa międzynarodowego. Tutaj znów nawiązać można do Urbino czy Natanii, które poza podpisaniem Unii z “większym” partnerem (wobec którego są podmiotami prawa międzynarodowego) nie zawarły żadnych innych umów międzynarodowych i w sposób trwały zrezygnowały z tej aktywności, ergo nie chcą być podmiotami prawa międzynarodowego wobec innych aktorów niż wybrani przez nich. Natania na przykład zgodnie z art. 4 ust 1. II Statutu Budapeszteńskiego nie zadeklarowała oficjalnie przeniesienia swej podmiotowości na Monarchię, jednak czyni to w praktyce i inne państwa zdają się uznawać ten stan faktyczny.

Chciałbym jeszcze powiedzieć coś o reprezentacji państwa - zwyczajowo przyjęło się (jak wspominałem w poprzednim wykładzie, tu tylko przedrukowuję podstawy), że państwo może reprezentować:

  1. głowa państwa (w Austro-Węgrzech - Jego Cesarska i Królewska Mość; można uznać, że JCKW Regent również posiada to uprawnienie w czasie regencji, o ile nie zostanie mu ono ograniczone),

  2. szef rządu (w Austro-Węgrzech - Prezydent Ministrów JCKM; w czasach dualizmu, kiedy oficjalnie brak było szefa wspólnego rządu, nie oznaczało to, że takie uprawnienie mają szefowie rządów austriackiego i węgierskiego - po prostu uprawnienie wówczas nie było wykorzystywane, choć tradycyjnie szef dyplomacji był też szefem wspólnego rządu, niemniej z racji samej funkcji miał już uprawnienie, jak poniżej),

  3. minister spraw zagranicznych (w Austro-Węgrzech - MSZ JCKM, zwyczajowo nazywany Ministrem Spraw Zagranicznych i c. i k. Dworu).

Na gruncie prawa międzynarodowego nie ma znaczenia, czy wewnętrznie dany organ był także wewnętrznie uprawniony do reprezentacji państwa. Można to oczywiście podnosić, ale dla ułatwienia funkcjonowania przyjmuje się, że powyższe organy wyrażają wolę państwa.

Podobnie jak w korespondencji, państwo mogą reprezentować także pełnomocnicy, których pełnomocnictwo może być zarówno nieograniczone, jak i ograniczone w każdy możliwy sposób.

Warto wspomnieć o ciekawym przypadku, kiedy w samych Austro-Węgrzech miało miejsce niezgodne z jakimikolwiek przepisami ani zwyczajami wyłamanie się z tych reguł. Królewsko-węgierski rząd premiera Victorio Mortuusa w czasie dualizmu wystosował takie oświadczenie w maju 2007 roku w odpowiedzi na aneksję Al-Farun przez Al-Rajn:

Rząd Krajów Korony Św. Stefana wyraża poparcie dla działań obronnych Sułtanatu Al-Farun, jednocześnie krytykuje pasywną postawę innych v-państw, w tym Monarchii Austro-Węgier, wobec zaistniałej sytuacji na arenie miedzynarodowej. Będąc biernym wobec działań Sułtanatu Al-Rajn wszystkie państwa stają się, w mniemaniu ludzi praworządnych i sprawiedliwych, współnajdzeźdźcą oraz wspomagają działania zaczepne agresora. Taka postawa jest niedopuszczalna, dlatego też rząd Krajów Korony Św. Stefana oficjalnie apeluje do Jego Królewskiej Mości o reakcję oraz wsparcie działań obronnych Al-Farun, a w wyniku wyrażonej prośby o pomoc, dopełnienia złożonego wcześniej zobowiązania, w celu utrzymania honoru dynastii oraz państwa, a jednocześnie nadziei na udzielenie odsieczy zbrojnej państwu okupowanemu.
Jednocześnie rząd Krajów Korony Św. Stefana chcę wyrazić wątpliwość co do praktyczności oraz funkcjonalności Organizacji Polskich Mikronacji w zaistniałej sytuacji. Wyrażamy ubolewanie wobec nagannej postawy przywódców v-państw, oraz jednoczymy się z Sułtanem Al-Farun w dobrych myślach na przyszłość, a jednocześnie rząd Krajów Korony Św. Stefana, wychodząc poza swe obowiązki i kompetencje, zaczyna działania dyplomatyczno-polityczne celem ofiarowania wsparcia państwu okupowanemu. Przyczynami tak odważnych kroków jest brak zainteresowania władzy zaistniałą sytuacja, oraz brak jakichkolwiek konkretnych postępowań zaradczych.
Wszelkie konsekwencje prawne tych poczynań oraz powyższego ogłoszenia Premier Krajów Korony Św. Stefana kieruje na swoją osobę, uwalniając od jakichkolwiek wątpliwości co do niewinności innych członków rządu oraz obywateli węgierskich.

Rząd Krajów Korony Św. Stefana

(Tekstu udało się odnaleźć tutaj)

To jest przykład sytuacji, kiedy ktoś nieuprawniony do prowadzenia polityki zagranicznej, reprezentujący niebędącą podmiotem prawa międzynarodowego część składową Monarchii, próbuje wykonywać uprawnienia, które mu nie przysługują. Nie jest to w gruncie rzeczy nagonka na niemogącego się bronić Victorio Mortuusa (niezwykle aktywnego i wnoszącego pozytywny wkład obywatela austro-węgierskiego), ale ciekawe studium przypadku, wskazujące do czego może prowadzić niewiedza.

W razie pytań oczywiście służę pomocą :-).

(-) KAdm Franz Joseph Ehzg von Habsburg

Obrazek


ODPOWIEDZ Podgląd wydruku

Wróć do „c. i k. Akademia Dyplomatyczna”